Friday, 5 June 2009

Kogo obchodzi Brisbane? / A quien le importa Brisbane?














Kto w ogole kojarzy takie miasto w Australii? We wszystkim trzecie i odlegle od glownych metropolii spore miasto nie przyciagneloby naszej uwagi, ale jest brama do polnocnego Queensland, a polnocne Queensland to nie miejsce, ktore chcialoby sie przegapic. Poza tym, to tutaj wszystko sie zaczelo. Wszystko czyli Australia, bo to z balkonu ratusza odczytano deklaracje powolania do zycia federacji australijskiej (to jest dopiero niezla historia, ale musicie sami poszperac). Tak oto znalezlismy sie w tym spokojnym miasteczku z zamiarem pozostania 3 dni, ale ceny biletow do Cairns zmusily nas do dluzszego postoju. Bez zalu.
Brisbane to miasto, ktore najlepiej daloby sie opisac jako solidne. Solidne budynki, porzadna rzeka, nawet bussines district w sam raz. Krokodyli nie ma, jadowite weze unikaja centrum, rekiny wola cieplejsze rejony. To na pierwszy rzut oka. Po blizszym zbadaniu zagadnienia okazalo sie, ze miasto wibruje muzyka - w pierwsza noc, zupelnie przez przypadek i dwa kroki od hostelu, trafilismy na dwa koncerty, w barach lezacych na przeciw siebie i calkiem sympatycznie sie zagluszajacych. I tak co noc i w kazdym miejscu. Poza tym, wykorzystujac bulwary (o Krakowie! Kiedyz dorobisz sie kogos z jajami, kto zatwierdzi taka inwestycje!) i tworzac tam centrum kulturalne skladajace sie z teatru, dwu duzych galerii, biblioteki i muzeum, stworzona zostala przeciwwaga do wiezowcow city.
A centrum kulturalne nie od parady: w jednej z galerii odbywa sie wystawa impresjonizmu i realizmu amerykanskiego z kolekcji MoMA, w drugiej wystawy wspolczesnej sztuki chinskiej i aborygenskiej (to dwie oddzielne wystawy, multikulturalizm nie zaszedl jeszcze tak daleko). Swoja droga to w naszych poszukiwaniach aborygenskich udalo nam sie zalapac na prywatnego przewodnika po tejze wlasnie wystawie. Ale to juz calkiem inna historia.
Nawet muzeum miejskie, pelne zazwyczaj przypadkowych przedmiotow o znikomej historycznej wartosci bezwzglednej, ale istotne dla miejscowej spolecznosci, prezentuje dwie interesujace wystawy: prace mlodych regionalnych artystow i znaczenie drzewa silk oak dla rozwoju miasta. Temat nudny z pozoru, ale przedstawiony z polotem i pozwalajacy uzmyslowic sobie niebagatelna role jednej (sporej) rosliny.
Wracajac do tematu bulwarow, trzeba jeszcze wspomniec o fantastycznym basenie nad brzegiem rzeki z najbardziej odjechanymi instalacjami wodnymi, jakie widzielismy gdziekolwiek. A na wszystko spogladaja przechadzajace sie po parku ibisy. Mostow Ci tu coprawda niedostatek, ale za to rzeka Brisbane wykorzystywana jest do normalnej komunikacji miejskiej, wiec mozna zwiedzic nadbrzezne atrakcje z pokladu tramwaju wodnego, nie placac, normalnej w takich sytuacjach, daniny turystycznej.
Nic dziwnego wiec, ze w takim spokojnym, acz dynamicznym srodowisku, zyja wyluzowani ludzie. Sympatyczni i otwarci - australijczycy generalnie sa sympatyczni i otwarci, ale brisbenczycy jakos bardziej - zaczepiaja nas na ulicy, pytajac jak nam mija dzien i reagujac z dawno nie widziana radoscia na nasze pochodzenie. Wyglada na to, ze jestesmy tu pierwszymi Polakami.
I nawet deszcz pada tu jakos tak od niechcenia.






¿Quien ha oido de esta ciudad? Despues de pasar unos dias en Melbourne llegamos a la costa este de Australia para tomar el sol y renovar nuestro bronceado japones. Asi que volamos a Gold Coast pero se parecia demasiado a Marbella asi que decidimos pasar mas tiempo en el norte de Queensland. Y el norte de Queensland es un lugar que no deberia perder nadia. Llegamos a Brisbane y en principio pensabamos quedarnos alli solo 3 dias, pero los precios de los billetes a Cairns nos obligaron de quedarnos unos dias mas. No nos tenian que convencer demasiado tiempo.
Brisbane es una ciudad decente. Es la palabra que mejor lo describe. Unos edificios muy solidos, un rio como dios manda y el city no demasiado grande. Bueno, todo esto en la primera vista. Despues de investigar profundamente el asunto, tenemos que admitir que la ciudad vibra de la musica (en la primera noche encontramos 2 conciertos en los bares halladon uno en frente del otro). Y asì todas las noches.
Ademas en la orilla del rio han construido un centro cultural que hace equilibrium para los rascacielos del city. Y es un centro cultural bastante decente, con dos galerias, teatro, museo y biblioteca. Las exposiciones muy buenas, de Nueva York, de China y una local. Hasta el museo municipal, normalmente lleno de pobres artisticamente objetos, aquí es bueno. Una exposicion de los jovenes artistas regionales y otra sobre la importancia del silk oak. Parece aburrido pero lo han hecho muy bien y se puede entender que significaba este arbol para la comunidad.
En la orilla del rio hay tambien una piscina con unas fuentes y instalaciones aquaticas fantasticas. Y todo esto lo observan los ibis. No hay muchos puentes, asi que el rio es un medio de comunicación urbana normal y corriente y pudimos visitar la ciudad del barco por el precio del tranvia. Sin gastos para guiris.
No sorprende que en este entorno tranquilo y dinamico a la vez vive la gente simpatica y abierta (los australianos son simpaticos y abiertos en general pero aquí necesitamos solo 5 minutos para conocer tres personas en el bar. Mu' friquis los tres) que reacciona con una felicidad extraordinaria cuando oyen de donde venimos. Parece como si fueramos los primeros polacos en Brisbane.
Hasta llueve sin mucha convicción.

6 comments:

  1. Hola chiquetes...os persigue vuestro pasado:
    1) Ambos, siendo ex-afemjos, sólo podréis encontrar friquis allá donde estéis.

    2) es normal que estén felices al conoceros, no por ser polacos, sino por haber sobrevivido en España...

    3) Adrian: me parece perfecto que vayas por ciudades "decentes"...pero creo recordar que tú y yo tenemos algo hablado acerca de pelotas de pingpong...
    Maja: lo que has leido antes es mentira.

    Lo de siempre chicos, ánimo, nos dais mucha envidia, y nos alegramos todos de que estéis disfrutando el viaje.

    PD: ¿Qué pajaro es el de la foto? ¿Había más? ¿Lo puedo cambiar por el canguro?

    ReplyDelete
  2. Ciekawie jak mniemam z opisu tak bym chciala tam byc i pewnie mozna znalezc miejsca gdzie nie ma ludzi, ktorzy potrafia bardzo zranic.
    Jak zazdroszcze tego wyluzowania i spokoju.A

    ReplyDelete
  3. Hey guys!
    In a previous comment you said the Spanish speakers dont read your blog..not true!I read it.Im just too jealous to comment!!
    Sigue disfrutando del todo y sigue informandonos de vuestras aventuras...que nos poneis los dientes largos!Besos

    ReplyDelete
  4. I agree with Rose. Sometimes we don't comment because we too jealous to do it...I wish I can be with you guys.
    Take care

    ReplyDelete
  5. Muy buenas pareja.
    Como ves somos más de uno en España los que seguimos vuestro blog. Seguid disfrutando y narrando vuestras historias.

    Pd:Recuerdos del médico de vacunación internacional (menudo cachondo..)

    ReplyDelete